31.12.2013

ROZDZIAŁ TRZECI CZ. 3


Rozdział trzeci cz. 3 




W ostatniej chwili weszłam do la béatitude céleste. Kuchnia francuska. Rozejrzałam się po Sali. Zaraz obok mnie siedział starszy pan z książką, w kącie matka spokojnie czytała magazyn Vouge a dzieci starały się zwrócić na siebie uwagę, pod ścianą z niebieskim obrazem siedziała rudowłosa pani w damskim zestawie biznesowym tłumacząc coś przez telefon. O ! Jest! Odwrócona tyłem do mnie popijała kawę. Postanowiłam ją trochę przestraszyć. Zdjęłam płaszcz, uśmiechnęłam się w stronę kelnerki i podeszłam do blondynki. Zasłoniłam jej oczy moją ręką i zapytałam się „Kto to?”. W odpowiedzi usłyszałam tylko ciepły śmiech moje przyjaciółki. Przewiesiłam na drewnianym krześle torbę. Obie wstałyśmy, przytuliłyśmy się i pocałowaliśmy w policzek. Po zakończonym „rytuale”, usiadłam. Miley była ubrana w zwyczajne ciuchy. Niewyróżniające się z tłumu. To nie był mój styl. Nie czułabym się komfortowo gdybym była tak ubrana. Za to panna Cyrus nie lubi „eleganckich rzeczy w mojej szafie”. Jednak wie, że to tylko taka przykrywka. W domu czy na spotkaniach tak zwanych prywatnych (odbywających się u mnie czy u kogoś zaufanego) jestem odważniejsza co do wyboru stroju.
- No to opowiadaj, co dzisiaj robiłaś?- zapytała mnie z uśmiechem na twarzy. Pierwszy raz od tygodnia widziałam radość w jej oczach. A jednak codzienne rozmowy przez telefon do późna na coś się przydały.
- Nic takiego. Odpoczywałam od tej szarej monotonni. Byłam w Devon Krost, w nowym butiku „Szyk”. Słyszałaś o nim? Podobno pisali o nim w MAXIMIE. Ale nieważne! A co u ciebie, kochanie?
- Zadzwonił do mnie tata. Przedłużają sobie pobyt na Hawajach. Być może wrócą dopiero dzień przed wigilią. Menadżer znowu powiedział żebym się „wystroiła” na nadchodzącą galę. Dzisiaj dowiedziałam się że pierścionek zaręczynowy został sprzedany za 150 000$. Wszystko się psuje. Mój własny ojciec nie chce mnie widzieć wraz z siostrą po tym jak zeznawałam przeciwko jemu w sprawie rozwodowej, kolejny raz mam udawać tanią dziw** a mój związek rozpadł się w drobne kawałki. Ja już nie wytrzymuję tego. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym o tym wszystkim zapomnieć, mieć w dup** te problemy a nie potrafię. To jest dla mnie zbyt trudne.- rozkleiła się . Naprawdę, nie życzyłabym najgorszemu wrogowi tylu nieszczęść ile przytrafiło się jej w ostatnim czasie.
- Wszystko będzie dobrze, Miley. Nie martw się, skarbie. Kiedy chodziłam do liceum też nie mogłam sobie poradzić. A wiesz co mi pomogło? Wyrzucenie z siebie emocji. Kłębią się i kłębią aby pęknąć w najmniej odpowiednim momencie. Ale wierzę w ciebie, że nie dasz wygrać im w tej bitwie.
- Jezu! Ponownie przekonuje się w fakcie, że mam najlepszą przyjaciółkę na świecie. Naprawdę Ali, może się powtarzam, ale jesteś dla mnie najmocniejszą podporą. Dziękuje ci kochanie. Zostawmy problemy z boku. Co jeszcze ciekawego było w Centrum Handlowym?
- Nie zgadniesz kogo spotkałam u Diora! Angele. Angele Weber. Pracuje tam!
- Nie żartuj? Już się boje myśleć co ty jej nagadałaś.
- Może i jestem zła na nią za to że się nie odzywała, ale bądź co bądź, była moją przyjaciółką. Ale i tak nie wiem jakim cudem ją przyjęli. Nawet nie rozróżnia jedwabiu od kaszmiru. Koszmar!
W tym czasie podeszła do nas kelnerka. W zielonym uniformie i złotej czuprynie wyglądała słodko. Zapytała się uprzejmie:
- Czy coś podać?
- Tak, poproszę jeszcze raz małą czarną i figi zapiekane z oscypkiem na cieście francuskim. –odpowiedziała Miley
- A ja poproszę, odtłuszczoną kawę.
- To wszystko? Może coś pani jeszcze zje?
- Nie, nie. Jakoś nie jestem głodna.
Gdy kelnerka odeszła, krótko włosa złapała mnie za rękę z podejrzliwym wzrokiem.
- Dlaczego nic nie zamawiasz?
- Bo nie mam apetytu- odpowiedziałam wymijająco.
- Skarbie, dobrze wiem kiedy ”nie masz apetytu” a kiedy coś się dzieje.
- Nie wiem o co ci chodzi.
- Dobrze wiesz o co mi chodzi. Wymiotowałaś po ostatnio zjedzonym posiłku? Poza tym, kiedy ty coś zjadłaś?  
- Miałam ważne projekty do zrobienia, nie miałam czasu na gotowanie czy pójście do restauracji.
- Kiedy?!- wypowiedziała to tak głośno, że aż  pan który czytał książkę i zasnął, obudził się.
- Nie wiem. Pewnie jakoś tak w poniedziałek. Wyluzuj. Nie umrę.
- Poniedziałek był trzy dni temu.
- A ja jeszcze żyję. Uwierz mi, jakbym miała jakieś nawroty, zauważyłabyś.
- Po prostu martwię się, żeby choroba nie powróciła. Swoją drogą, strasznie schudłaś.
- Wcale nie. Wydaje ci się.- jak ja nie lubię rozmów na temat mojej przypadłości żywieniowej. Szczególnie z Miley. Przed nią nic się nie ukryje, a czasem chciałabym zataić dużo. Niestety, idealna jestem tylko na okładkach czasopism czy w filmach. W normalnym życiu przeszłam więcej niż komuś  może się wydawać. A teraz ponoszę tego skutki…  

4 komentarze:

  1. Kochana, rozdział cudowny!
    Bardzo podoba mi się relacja Miley i Al, jest taka... ludzka.
    Poza tym, ciekawi mnie przypadłość Alice, jak to dalej rozwiniesz.
    Przepraszam, ale dzisiaj nie stać mnie na dłuższy komentarz.
    A przy okazji, czekam na wiadomość :*
    Pozdrawiam, całuję i życzę weny!
    alicecullen1920

    OdpowiedzUsuń
  2. Sorry, że do tej pory nie dodawałam komentarzy, ale szkoda mi było czasu, ale jak teraz to przeczytałam to mi szczęka opadła!! dziewczyno jaki ty masz talent !!! kocham cię po prostu uwielbiam!!! jesteś świetna mówiłam Ci już, że ty masz WIELKI TALENT?!!!! jesteś niesamowita kiedy kolejny rozdział????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadzam się z dziewczyną u góry :D jesteś wielka!!!

      Usuń
  3. Rozdział jest świetny:) Czekam na kolejne :)
    Zapraszam do mnie na bloga JEST JUŻ NN może ci się spodoba:)
    http://tanczacaaa-bellaijazz.blogspot.com/

    Pozdrawiam gorąco *Niech wena będzie z TOBĄ!

    OdpowiedzUsuń

Music Player

Szablon wykonała DaFne z Wyimaginowanej Grafiki.