Rozdział drugi
-Cześć Rose!- przywitałem się z moją przyjaciółką. Wiem jak
to brzmi, przyjaźń damsko-męska, ale jest to jedna z niewielu osób której mogę
zaufać.
- Hej Jazz! I jak się spało?- zapytała się mnie. Dopiero
wczoraj każdy powrócił do rodzinnego gniazdka na święta Bożego Narodzenia. Zawsze możemy zabrać z sobą nasze drugie połówki. Znowu byliśmy w swoich pokojach i mogliśmy ponownie zobaczyć naszych
uśmiechniętych rodziców.
- Wspaniale. Jak za dawnych lat. A tobie? Bo wiesz, w nocy
ktoś bardzo hałasował. Wiesz coś o tym?- odpowiedziałem z powagą, w duchu się śmiejąc. Dziewczyna
zarumieniła się i schyliła głowę. Można było usłyszeć tylko jej cichutki głos.
- Nie. W ogóle, byliśmy bardzo zmęczeni, więc szybko
zasnęliśmy. Yyy, może chcesz kawy?
- Chętnie. A ty? Może ci doleję?- uśmiechnąłem się lekko. Rosalie
gestem dała mi znać, że nie. Kiedy woda w czajniku się gotowała, oparłem się o
szafki kuchenne. Oboje byliśmy rannymi ptaszkami. Dochodziła 6:17. Nawet nie
zdążyłem się przebrać z piżamy w coś normalnego. Dzisiaj wszyscy mieliśmy
jechać na zakupy świąteczne. Wiecie choinka, bombki… Prezenty kupię chyba
jutro. Jeszcze nie wiem.
- Wiesz, idę już do pokoju. Muszę rozpakować nasze walizki,
bo Emm nigdy się za to nie weźmie.- westchnęła.
- No to do zobaczenia na śniadaniu. I masz rację, jeszcze
nigdy nie widziałem aby mój kochany braciszek zrobił coś związanego z
pakowaniem, ubraniami i innymi damskimi rzeczami.- roześmialiśmy się oboje.
Dopiero teraz zauważyłem, że brunetka wciąż ma na sobie szlafrok. Pożegnaliśmy
się. Kiedy woda zagotowała się zalałem nią kawę. Poczułem aromat świeżo mielonej
kawy. Upiłem łyk. Rozkoszowałem się jej smakiem, cały czas oparty meble.
------- Dwie godziny później -------
- Cześć skarbie. Siadaj!- przywitała mnie mama.
- Dzień dobry! Cześć wszystkim!- odpowiedziałem w dobrym humorze. Po kolei wszyscy się ze mną witali. Najpierw Emm, Ed, Rose a potem Bells i tata
-Nie mogłeś przyjść szybciej? Byłem zmuszony czekać za tobą bo "jedzenie nie ucieknie, a za bratem mógłbym poczekać". No ale jak już się pojawiłeś, to możemy zacząć jeść, prawda mamo?- spojrzał na Esme błagalnym wzrokiem. Mama tylko przewróciła oczami i ułożyła usta w uśmiechu. Usiadła obok Carlisla i powiedziała do niego:
- Skoro jesteś tak głodny to możemy zacząć pałaszować naleśniki, misiaczku ty mój kochany!
Prawie leżeliśmy ze śmiechu na podłodze po słowach mamy. nie odzywała się do niego w taki sposób odkąd skończył 10 lat. Oczywiście Emmett był na nas obrażony, ale szczerze mówiąc zbytnio nas to nie obchodziło. Każdy zajął się swoim jedzeniem. Przez cały czas ktoś opowiadał jakieś ciekawe historie z naszego życia jednak nie wiem kto. Byłem w swoim świecie. Rozmyślałem szczególnie nad nieudanym, poprzednim moim związku. Nawet nie zauważyłem jak zostaliśmy parą. Nie pasowaliśmy do siebie. Jej bardziej zależało na mojej kasie, imprezach i włażeniu komuś do łóżka. Mowa oczywiście o Marii. Znaliśmy się już w liceum. Wtedy nie zwracałem na nią uwagi. Bo po co? Była kujonem, a ja zwykłym dupk*em. Później, po zakończeniu roku, gdzieś w wakacje, kiedy zmądrzałem, ujawniła swoją prawdziwą osobowość i wygląd. wtedy również nie zawracałem sobie nią głowy. I tak o to na balu charytatywnym urządzonym przez moja mamę i jej przyjaciółkę, sąsiadkę znowu się zobaczyliśmy. Byłem pod wpływem alkocholu i tak jakoś wyszło. Nie chciałem tego dalkej ciągnąć, więz zerwałem z Marią we wrześniu. Byliśmy razem tylko miesiąc. Strasznie długi miesiąc. Moje przemyślenia przerwała Rosalie która chciała przekazać nam ważną wiadomość. Wstała wraz z moim bratem i zaczęła mówić:
- Jak wiecie, chcemy się rozwijać w naszej dziedzinie i nie pozostawać w tyle. Ostatnio dostaliśmy pewną propozycję. Dobrze płatną propozycję. Pozwoliłaby ona rozsławić nasze nazwiska na cały świat. Długo się zastanawialiśmy nad nią aż podjęliśmy decyzję...
Akcja rozwija się. Nie wiem jak wam się spodoba się ten rozdział, ale moim zdaniem trochę mi nie wyszedł. Ale postaram się poprawić w następnej notce. Bardzo dziękuje wam za wszystkie komentarze, wyświetlenia. Co do szablonu... Zamawiałam już w kilku szablonarniach i żadna nie podjęła się zamówienia. Teraz licze na fabrykę szablonów. Jak tam nie wyjdzie to nie wiem co zrobię. Jak spędziliście święta? Piszcie w kom.! ;-)
Pozdrawiam i do następnej notki,
Viera Kolorowa
xoxo
Hejj! ;*
OdpowiedzUsuńWłaśnie przeczytałam i nie mogę! Jak mogłaś skończyć w takim momencie?
Coraz bardziej ciekawi mnie ta historia...
Pisz szybko bo nie mogę się doczekać! :*
A co do świąt, to dla mnie w tym roku są dziwne... W ogóle nie czuję że to święta. A tobie?
Pozdrawiam i całuję!
alicecullen1920
Szczerze mówiąc, myślałam że będą takie magiczne jak w poprzednim roku, a było tak zwyczajnie.Nawet nie miałam humoru. Do tego rozchorowałam się :-( A tak przy okazji, mogłabyś mnie powiadamiać tutaj o nowych notkach na twoich blogach? Byłabym ci bardzo wdzięczna!
UsuńPozdrawiam i życzę weny,
Viera Kolorowa
xoxo
Rozdział jest przewspaniały ! Naprawdę to co piszesz strasznie wciąga. I czemu w takim momencie skończyłaś ? :( Czekam na NN . Mam nadzieję, że będzie szybko ! Buziaki Selinka :*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na moje blogi :)